Kolejna żelatynowa
propozycja… nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba zabawa w małego chemika :) Co by tu naskrobać. Niskokaloryczne? Tak. W miarę zdrowe? Tak. Ujdzie na deser?
Ujdzie. Puszysta pianka fajnie się rozpływa w ustach. Kwaśne truskawki fajnie
szczypią w język. Fajnie się je. Fajnie to jeść. Właściwie to nie tylko fajnie,
wręcz niebiańsko.
składniki na 2 spore porcje
200ml mleka
2 łyżki serka typu philadelphia (light)
4 listki żelatyny
kilka pokrojonych truskawek
1 płaska łyżka cukru pudru (można zastąpić słodzikiem lub miodem)
woda do rozpuszczenia żelatyny
Żelatynę namaczać w wodzie przez 10 minut, odcisnąć i podgrzać do rozpuszczenia z mlekiem (na małym ogniu). Odstawić do całkowitego wystygnięcia. Kiedy widocznie zmieni konsystencję (powinna być jeszcze nie galaretkowata, ale już gęstsza niż mleko) dodać serek i cukier. Miksować na szybkich obrotach do powstania pianki o konsystencji ubitego białka. Przełożyć do miseczek z truskawkami (ja pojemniki wyłożyłam folią spożywczą, ułatwia to wyjmowanie w jednym kawałku :) ). Schłodzić w lodówce kilka godzin.
A tu wgląd do wnętrza Jej Puchatej Piankowości :)
chyba muszę się wybrać po truskawki, aż zgłodniałam jak patrzę na ten deserek :)
OdpowiedzUsuńłaaaał, ależ to piękne!
OdpowiedzUsuńwygląda jak chmurka z zatopionymi w niej truskawkami! *___*
no i niskokaloryczność - to z pewnością - zaraz obok boskiego smaku, kolejny atut tych pianeczek :)
Super pomysł, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńoo świetny pomysł do tarty , jutro próbuje ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, bardzo smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńOjej! Genialne!
OdpowiedzUsuń