Czyli włoskie drożdżowe
ciasto jogurtowe. Tym razem nie znam jego historii, ale wziąwszy pod uwagę
fakt, że sam jogurt w tej części Europy zaczął być używany na porządku dziennym
niemal wczoraj, podejrzewam, że ciasto to nie jest żadnym przełomowym wypiekiem :) Jest pyszne, miękkie i uzależnia. Mm, dobre – hyc następny kawałek, i
jeszcze jeden… Szybkie w przygotowaniu i łatwe (mówi to osoba z lękiem
przed drożdżami). Przepis od prawie-teściowej.
składniki (na formę do
tarty albo 4 takie foremki)
300g mąki
150g pokrojonego masła w
temperaturze pokojowej
150g cukru kryształu
3 jaja
16g suchych drożdży
200g jogurtu wg uznania
(u mnie naturalny*)
skórka z jednej cytryny
cukier waniliowy
szczypta soli
cukier puder do posypania
cukier puder do posypania
opcjonalnie – do 2 łyżek
kakao
Utrzeć mikserem na
puszysto jajka z cukrem. Dodać masło, skórkę z cytryny i jogurt, zmiksować. W
osobnym naczyniu wymieszać cukier waniliowy, drożdże, mąkę i sól. Dodawać
partiami do masy z jajami, miksować powoli do połączenia składników. Przelać do
natłuszczonej i posypanej mąką/bułką tartą formy do tarty bądź do silikonowych
foremek. Piec w 180stopniach 30-40minut (do suchego patyczka), po czym zostawić
na kilka minut w wyłączonym półotwartym piekarniku. Odstawić do ostudzenia.
Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem.
*z doświadczenia
teściowej – konkretny smak jogurtu jest intensywny ewentualnie w przypadku
jogurtu cytrynowego/ stracciatella. Smak typu truskawka jest ledwo wyczuwalny.
A jak świetnie wygląda :) Z chęcią skuszę się na kawałek.
OdpowiedzUsuńależ żółciuteńkie! :) tak wiosenno-letnio radosne! :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie puszyste i delikatne. Piękne po prostu! i takie apetyczne!
OdpowiedzUsuń