Właściwie nie tyle mazurek, ile sama masa toffee, bo przepis na spód już był tutaj. Jedyne co w spodzie zmieniłam to to, że tym razem zamiast orzechów laskowych i włoskich użyłam migdałów. A za to kajmak – zupełnie inna bajka. Był już ten klasyczny, szybko twardniejący, czas na coś zupełnie innego. Ta masa nie tężeje tak bardzo, jest klejąca, ciągnie się niesamowicie - poezja! Jeszcze nie wiem, która opcja wygra tej Wielkanocy, chociaż wiele przemawia za tym, że właśnie dzisiejsza. Zakasujemy rękawy i do dzieła.
składniki na blat o średnicy ok. 27cm
300ml kremówki
165g cukru trzcinowego
2 łyżeczki masła
bakalie do dekoracji
Składniki wrzucamy do garnuszka, podgrzewamy na średnim ogniu mieszając cały czas. Kolor toffee pojawi się prawie od razu. Masa jest gotowa, kiedy zaczyna się "odklejać" od ścianek naczynia, w którym ją gotujemy. Przy tych ilościach przygotowanie nie trwa długo - najwyżej 20minut.
Po zdjęciu z ognia, mieszamy jeszcze przez 2-3minuty. Wylewamy na pokryty kwaśną konfiturą blat i szybko rozsmarowujemy. Dekorujemy wg uznania.
*zakochałam się w niej do tego stopnia, że już knuję sobie po cichu, do czego by tu ją w najbliższej przyszłości wykorzystać :)
fajny przepis, właśnie szukam inspiracji na mazurka :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, polecam gorąco - zarówno spód i masa okazały się bardzo udanym eksperymentem :) a do tego oba są właściwie błyskawiczne w porównaniu z tradycyjnymi przepisami.
Usuńbardzo smakowity widok :)
OdpowiedzUsuńprawda, mi od samego patrzenia ślinka ciekła :) strasznie trudno odczekać do wystygnięcia toffee :)
Usuń