Ogłaszam,
że chwilowo będę zmuszona zrezygnować z wytrawnego kącika na
moim blogu. W sierpniu miałam trochę nerwowo-pozytywnych zawirowań,
czego skutkiem będzie ograniczona ilość czasu we wrześniu. I
ograniczone pole do popisu. W związku z moją już na 100% pewną przeprowadzką (hurra!), jestem tak nerwowa, że jem obiad tylko po
to, by mieć siłę na denerwowanie się przez resztę dnia :) Nie
mówiąc już o tym, że muszę pokończyć wszystkie
zamrażalnikowo-szafkowe zapasy, więc często jem to, na co tak na
prawdę nie mam ochoty...
Jedno (mam
nadzieję) nie zmieni się mimo mojego braku czasu – przeprowadzka
przeprowadzką, ale coś słodkiego na śniadanko trzeba zjeść.
Choćby świat się walił. Tak więc uchylam Wam rąbka jutrzejszego
wpisu!
(górne zdjęcie - zmiana czcionki na nim jest wynikiem nieudanego eksperymentu Kochanka, który w przypływie
komputerowego natchnienia postanowił zainstalować mi włoską
wersję Linuxa. Z Linuxem się nie zaprzyjaźnimy, choćby dlatego,
że mój program graficzny jeszcze nie działa, a brak polskich
znaków sprawił, iż post ten powstawał na prawdę bardzo długo...)
S.B.
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa Twojego jutrzejszego posta. Niestety z samego rana wyjeżdżam, więc przeczytam go najwcześniej w połowie kolejnego tygodnia.
Zatem do napisania/przeczytania po powrocie!
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Ja wyjeżdżam również, ale na szczęście wracam szybciej :) Wpis zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno wpadnę zobaczyć jutrzejszy wpis:)
OdpowiedzUsuń